Pan wicepremier Morawiecki zapowiadał „wybuch” polskiego kapitału pod światłym i oczywiście mądrym kierownictwem PiS. Wreszcie wstaniemy z kolan i będziemy gospodarczą potęgą, a nie jakimś tam kondominium. Polski kapitał miał wreszcie zacząć dominować, a ten podstępny zagraniczny pójść w zapomnienie. Jednak, jak obserwuję Dolny Śląsk, to pan wicepremier, co i rusz, pojawia się na wbudowywaniu kamieni węgielnych, ale pod inwestycje zagraniczne. A to inicjuje budowę fabryki Mercedesa pod Jaworem, a to zaczyna budowę centrum regeneracji silników lotniczych pod Środą Śląską, niestety też z Niemiec rodem, a to pojawia się na budowie fabryki baterii do samochodów elektrycznych koncernu LG, tym razem z Korei. Grzeje się pan wicepremier w cieple zgniłego kapitału i świeci odbitym blaskiem. Wcześniej też był na pensji zagranicznych kapitalistów. Na polskich inwestycjach jakoś pan wicepremier się nie pojawia. A powiadał, że polski kapitał jest najważniejszy. Zgadzam się z panem wicepremierem i czekam z utęsknieniem na polskie inwestycje, które pan premier, na Dolnym Śląsku, zaszczyci swoją obecnością, bo teraz mam rozdwojenie jaźni. Rząd popiera polski kapitał, a łasi się do zagranicznych inwestorów. Nie lubi polskiego kapitału, czy co?
Czesław Cyrul