Od czasu do czasu zdarza mi się uczestniczyć z spotkaniach tzw. bezpartyjnej lewicy, która szuka kamienia filozoficznego, by ten uczynił ją (lewicę) ponownie silną i powabną. Owi bezpartyjni lewicowcy mają oczywiście za sobą przeszłość partyjną, zazwyczaj krótką i burzliwą, w różnych partiach, w tym także w SLD. Zawsze idę na takie spotkania z nadzieją, że usłyszę coś, co może przyczynić się do wyjścia lewicy z politycznego dołka. Na razie niczego takiego nie usłyszałem. Słyszę natomiast głosy krytyki pod adresem SLD. To temat dyżurny takich spotkań.
I tak po kolei. SLD odpowiada za wysłanie naszych wojsk do Iraku. Liderzy SLD powinni być osądzeni za pozwolenie na funkcjonowanie więzień CIA w Polsce. Miller wprowadził (?) podatek liniowy. SLD nie wprowadziło, a mogło, programu 500+ (?). SLD prowadziło politykę zbyt liberalną i to niestety jest prawda. SLD nie rozliczyło się ze swojej przeszłości i to jest akurat gówno prawda, bo robiło to wielokrotnie. Działacze SLD są prawicowi: to uwagi do badań sprzed dziesięciu lat, ale półprawdziwe. I tak można dalej wyliczać kwękanie i narzekanie na SLD. W panelu brali udział tacy właśnie kwękacze. Słuchałem tej smutnej debaty siedząc na sali. Taki sąd nad SLD bez udziału przedstawiciela tej partii w debacie to masturbacja polityczna, z której nic się nie urodzi choćby nie wiem jak mocny byłby wzwód intelektualny panelistów. To raczej sąd kapturowy.
Zgadzam się, że SLD nie było święte i zrobiło wiele błędów, ale czy musi wiecznie klęczeć i bić się w piersi? Czy tzw. bezpartyjni lewicowcy muszą ciągle mówić o sprawach sprzed 10 lat. To świadczy o ich zastoju i bezradności intelektualnej. Spotkanie to miało także dla mnie wydźwięk pozytywny. Zauważyłem, że SLD w poszukiwaniu dróg wyjścia z kryzysu, nie stoi w miejscu.
Zachęcam wszystkich ludzi lewicy, którzy narzekają na SLD, do spoglądanie w przyszłość. Wtedy będę z przyjemnością w takich spotkaniach uczestniczyć. Na koniec przytoczę przypadek skrajny z tego spotkania. Były senator PO Józef Pinior, a uważający się za człowieka lewicy używał sobie na SLD szczególnie i stwierdził, że ta partia nie jest zdolna do budowania przyszłości na lewicy. Mówiła to osoba, która w parlamencie reprezentowała barwy partii centro-prawicowej i uznaje się zarazem za człowieka lewicy. Czy to aby już nie polityczna schizofrenia? Nie szukam wrogów na lewicy, ale nie mogę milczeć gdy ludzie lewicy swoją aktywność koncentrują na jałowym atakowaniu SLD. Do prawicy nie mogę mieć o to pretensji. Mam nadzieję, że otrzeźwienie w końcu przyjdzie, bo jeżeli nie to prawica nas czapkami zarzuci.
Czesław Cyrul